Nie wiedziałem co mam robić. Myślałem :Jeżeli za nią pójdę krzyknie... A
zostawać tu samemu też nie mam zamiaru...: Po kilku sekundach namysły
pobiegłem za nią. Oczywiście za drzewami i krzakami ,bo ona szła
ścieżką główną prowadzącą do wioski. Chciałem krzyknąć żeby tam nie szła
ale przecież nie mogłem doprowadzić do tego żeby mnie zauważyła. W
pewnym momencie wymyśliłem sposób żeby ściągnąć ją z tropu. Nadepnąłem
na patyk który jednocześnie się złamał i wydał głośny dźwięk. Saeta
odwróciła się w moją stronę a ja biegłem przed siebie po kolei depcząc
patyki. Saeta pobiegła za mną. W pewnym momencie przestałem biec i
schowałem się w krzaki. Saeta zatrzymała się również i rozglądała się
czujnie. Po chwili stwierdziła że nic tam nie ma wróciła na ścieżkę
prowadzącą do wioski. Poszedłem znów za nią twierdząc że mój plan się
nie udał. Więc zacząłem iść za nią ukryty. ja szedłem po zboczu a ona na
dole. W pewnym momencie poślizgnąłem się o mech i zjechałem z górki
wpadając prosto na Saetę. Po chwili powiedziałem:
- Już się odświeżyłaś???- powiedziałem z zawadiackim uśmiechem.
Saeta parsknęła lecz też się trochę zaśmiała i odpowiedziała na moje głupie pytanie:
- Tak... -Lekko się zaśmiała.
<Saeta?>
- Już się odświeżyłaś???- powiedziałem z zawadiackim uśmiechem.
Saeta parsknęła lecz też się trochę zaśmiała i odpowiedziała na moje głupie pytanie:
- Tak... -Lekko się zaśmiała.
<Saeta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz