- Ech, mam już tego dość - mruknęłam do szarego ptaka stojącego tuż przede mną.
Od wielu, zbyt wielu dni nie miałam z kim gadać. Bo co, z ptakiem
trudno nawiązać głębszą konwersację, czyż nie? W każdym razie ja nie
potrafiłam.
Skrzydlak rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. Patrzyłam jeszcze
za nim z ponurą miną, ale zaraz rozpłynął się wśród koron drzew.
Westchnęłam donośnie. NIC DO ROBOTY!!!
To nie było w moim stylu tak stać i nic nie robić. Postawiłam kilka
kroków i... ktoś stanął na patyku. Na pewno nie sarna, zdążyłam się
przyzwyczaić do tego dźwięku i zapachu. Było cięższe. Odwróciłam się
i... Pies!
- Witaj! - Podbiegłam do niej z radosnym uśmiechem, szczęśliwa, że trafiłam na kogoś swojego.
< Saeta? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz