piątek, 16 maja 2014

Od Phantoma


Świtało. Blade światło powoli sunęło nad widnokrąg. Szedłem bez celu jakimś podmiejskim lasem, którego cisza jak zwykle była dla mnie przytłaczająca. Lepsze byłyby nawet wrzaski mordowanych zwierząt. Głowę trzymałem nisko spuszczoną, nos dzieliło od ziemi zaledwie kilka centymetrów. Aby widzieć jednak to, co dzieje się dookoła mnie, manewrowałem niezauważalnie moimi świecącymi w mroku oczyma. Po kilku minutach szybkiego marszu dotarłem do pierwszych zabudowań, ulic przemysłowych, aż w końcu tłocznego centrum Westerplatte. Nagle poczułem silną potrzebę odpoczynku; w zasięgu wzroku znajdował się zielony park. Przeszedłszy główną, prozaicznie zdobioną bramę, przysiadłem pod jakimś rozgałęzionym drzewem. Wraz z kilkoma oddechami opadło mnie wycieńczenie, tak jakby to one były jego sprawą. Położyłem się na udeptanej trawie i zza lekko uchylonych, jednak dalej czujnych powiek obserwowałem świat. Nienawidzę siedzieć bezczynnie. Odzyskawszy część docelowych sił podniosłem się i sennym krokiem podszedłem do marmurowej fontanny. Figurowały na niej dwie, idealnie ciosane postacie – koń i lew; zastosowany został wyraźny kontrast, coś na kształt wody i ognia. Przymknąłem oczy i nachyliłem się nad wzburzoną taflą. Zamoczyłem pysk w świeżej, ziemnej wodzie, która delikatnie go oplotła i uraczyła swoim orzeźwieniem. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że ktoś za mną stoi. Bez pośpiechu odwróciłem się w stronę jegomościa i obrzuciłem go pogardliwym spojrzeniem.

<Mike?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz